BIESZCZADY / PODKARPACIE. Mija blisko rok od zagadkowej śmierci 61-letniego mężczyzny w Olszanicy. W lesie miało dojść do śmiertelnego ataku niedźwiedzia na człowieka. Brano także możliwość zabójstwa, ostatecznie te wersje wykluczono.
Ostatecznie śmiertelne miały okazać się rany zadane przez zwierze. Rodzina 61-letniego mężczyzny domaga się od Skarbu Państwa odszkodowania w kwocie 1,5 mln zł. Stosowne pismo wpłynęło do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie. – Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z podobnymi sprawami. Trudno powiedzieć jak się zakończy – wyjaśnia Magdalena Grabowska, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie.
– Jako Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wypłacamy odszkodowania z tytułu szkód wyrządzanych przez zwierzęta prawnie chronione w mieniu. W przypadku niedźwiedzi chodziło głównie o zniszczone pasieki oraz bydło. Nigdy jednak wcześniej nie procedowaliśmy w podobnej sprawie, jak tej dotyczącej śmierci mężczyzny w Olszanicy. Stąd przekazaliśmy wniosek w tej sprawie do Ministra Środowiska – podkreśla rzecznik rzeszowskiej RDOŚ.
Swój wniosek rodzina argumentuje stratami moralnymi oraz brakiem odpowiednich oznakowań strefy bytowania niedźwiedzi w tej części bieszczadzkich lasów.
Sprawa na pewno nie jest łatwa. Poprzedni opisywany przypadek, śmiertelnego ataku niedźwiedzia na człowieka miał miejsce w Tatrzańskim Parku Narodowym, w 1927 roku.