BIESZCZADY / PODKARPACIE. Wczoraj w Rajskiem strażacy gasili ponad 2 hektary płonących traw. W akcji wzięło udział 25 osób. Przyczyną pożaru najprawdopodobniej było podpalenie. Sprawę zgłoszono już na policję.
O tym, że płoną połacie nieużytków poinformowano służby około 12.45. Na miejsce zadysponowano 6 zastępów straży pożarnej. W tym jeden z KP PSP w Lesku, trzy ochotników z Polańczyka, Górzanki oraz Bukowca oraz 2 zastępy z terenu powiatu bieszczadzkiego, mianowicie z Czarnej i Polańczyka.
– Prawdopodobną przyczyną pożaru było podpalenie. Ogień objął bardzo duży teren zalewowy. W porę zareagowano, dlatego nie było zagrożenia dla ludzi – mówi st. kpt. Maciej Wojtanowski, naczelnik Wydziału Operacyjnego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lesku.
Trudności strażakom przysporzyło dotarcie na miejsce akcji.
– Z uwagi na miękkie podłoże część trasy musieliśmy pokonać pieszo – dodaje kapitan.
Obszary, które objął pożar należą do Elektrowni Wodnej w Myczkowcach. Poinformowano właściciela o sytuacji, a sprawa już trafiła do leskiej policji.
Warto przypomnieć, że za wypalanie traw i nieużytków grozi nawet 5 tys. zł grzywny, a także do 10 lat więzienia, w przypadku zagrożenia życia.