BIESZCZADY / PODKARPACIE. Czterech ratowników medycznych z Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego zostało skierowanych na kwarantannę w związku z podejrzeniem zakażenia koronawirusem u pacjentów, z którymi mieli kontakt. Ratownicy, niosąc pomoc, zostali przez nich okłamani. Teraz są wyłączeni z pracy.
– A ludzie kłamią, kłamią i kłamią. Czterech ratowników w ciągu jednego wieczoru zostało w kwarantannie. Nie wrócą rano do domu… będziemy czekali z niepokojem na wynik. Jesteśmy bezsilni – napisali dzisiaj w nocy ratownicy Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Podczas rozmowy z dyrektor Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego SP ZOZ w Sanoku Beatą Pieszczoch dowiadujemy się, że oba wyjazdy miały miejsce w czwartek wieczorem. Dyspozytor medyczny zbierający poszerzony wywiad w związku z epidemią koronawirusa nie otrzymał informacji o objawach, które mogłyby oznaczać zakażenie, dlatego ratownicy zostali wyposażeni tylko w podstawowe środku ochrony, takie jak maseczki, gogle, przyłbice. Na miejscu okazało się jednak, że pacjenci mają podwyższoną temperaturę i inne objawy, które mogą sugerować koronawirusa.
Pacjenci trafili na oddział zakaźny, a ratownicy do kwarantanny. Trwa oczekiwanie na wyniki. Do tego czasu, medycy są wyłączeni ze służby!
Również wczoraj odbył się jeszcze jeden podobny wyjazd. Na szczęście tym razem, ratownicy mieli pełne środki ochrony, w tym kombinezony.