BIESZCZADY / PODKARPACIE. Niecodzienną interwencję odnotowali wczoraj ratownicy Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego stacjonujący w Lutowiskach. Aby dotrzeć do pacjenta musieli pokonać pieszo setki metrów pastwisk i łąk, przechodząc również między innymi przez ruiny dawnych zabudowań. W drodze powrotnej do karetki pomogli okoliczni mieszkańcy fundując medykom nie lada przejażdżkę. Wszystko skończyło się pozytywnie. Pacjentowi została udzielona pomoc zarówno na miejscu, jak i po przewiezieniu do szpitala.
Niecodzienną interwencję opisują ratownicy Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego w Sanoku.
– BIESZCZADY… to nie tylko piękne Połoniny, szlaki turystyczne czy zapierające dech w piersiach widoki – to przede wszystkim LUDZIE… Ludzie, którzy tworzą wyjątkowy klimat tego wspaniałego a jednocześnie dzikiego zakątka Polski. Część z nich wybiera „swoje miejsce na ziemi” z dala od miejscowości, od sąsiadów, od turystów. Właśnie do takiego miejsca, wczoraj nad samym rankiem został zadysponowany nasz ZRM R0174 stacjonujący w Lutowiskach. Po potwierdzeniu wezwania otrzymaliśmy również telefon od Dyspozytora Medycznego z Rzeszowa, że część trasy do miejsca wezwania musimy przebyć pieszo, dlatego, że nie ma tam drogi dojazdowej. Jadąc kilka kilometrów drogą leśną zwaną „stokówką” dojechaliśmy do miejsca, gdzie zostawiliśmy nasz ambulans i dalszą część trasy pokonaliśmy na piechotę, przechodząc przez pastwiska, łąki, ruiny dawnych zabudowań aby dotrzeć do pacjenta. W drodze powrotnej otrzymaliśmy pomoc polegającą na podwiezieniu nas, oraz pacjenta pojazdem, który jako jedyny poradził sobie w takim terenie. Po dotarciu do szpitala otrzymaliśmy taki oto podarunek od naszego pacjenta – czytamy w komunikacie na profilu BPR – Facebook.
źródło: Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe w Sanoku – Fb