Lek. Bodnar krytykowany w mediach: 17 osób, które leczył amandatyną, zmarło
PODKARPACIE. W środę 28 kwietnia radio TOK FM opublikowało artykuł krytycznie oceniający lekarza Włodzimierza Bodnara, który w leczeniu COVID-19 stosuje amantadynę. Na stronie przychodni Optima z Przemyśla lekarz opublikował oświadczenie, w którym odpowiada na zarzuty.
Foto: Przychodnia Lekarska Optima Przemyśl / YouTube
Redaktor TOK FM Michał Janczura wylicza na podstawie danych z NFZ, że od marca 2020 roku do kwietnia 2021 roku lek. Włodzimierz Bodnar wypisał 1518 recept na amantadynę, a tylko 806 z osób, które otrzymały receptę, miały wykonany test na obecność koronawirusa.
– Spośród 1518 osób, które wyszły z gabinetu Włodzimierza Bodnara z receptą na amantadynę, tylko 806 miało kiedykolwiek test na COVID-19, a tylko w przypadku 608 z nich test dał wynik pozytywny. To znacznie mniej niż połowa, a przecież część z tych osób test wykonało dopiero po wizycie u dr. Bodnara. Okazuje się, że aż 712 osób, które otrzymały receptę na amantadynę, nigdy nie miało wykonanego testu na koronawirusa – ani PCR, ani antygenowego – czytamy w artykule TOK FM.
Dziennikarz TOK FM ustalił również, że 17 osób, u których lekarz stosował amantadynę, zmarło.
– W danych, do których dotarłem, jest jeszcze jedna istotna liczba. 17 osób, którym doktor przepisał amantadynę i które zrealizowały recepty, zmarło. Przypadki są różne. Niektórzy pacjenci otrzymywali receptę na długo przed chorobą, inni realizowali ją w dniu zgonu – informuje w tekście redaktor Janczura.
Lek. Włodzimierz Bodnar z Przemyśla odniósł się do artykułu, publikując na stronie internetowej Przychodni Optima oświadczenie.
– Ministerstwo Zdrowia 16 grudnia 2020 wydało komunikat, że amantadyna może być stosowana poza wskazaniami przez lekarzy. A lekarz stosuje ją zgodnie z prawem, ze swoim doświadczeniem i przekonaniem – wyjaśnił lekarz z Przemyśla.
Lek. Włodzimierz Bodnar stosuje amantadynę w leczeniu COVID-19 od ponad roku. Leczył w ten sposób również siebie. Skuteczność leku chwalili między innymi: wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, poseł Konfederacji Robert Winnicki, była I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, czy były reprezentant Polski w piłce nożnej Grzegorz Lato.
Pulmonolog odpowiada w oświadczeniu na krytykę dotyczącą tego, że tylko niecała połowa osób, które otrzymały receptę na amantadynę, miała pozytywny test na COVID-19.
– Od kiedy to dziennikarze kwestionują rozpoznanie choroby przez lekarzy? Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że nie było choroby. Bo nie było testu? Wiele razy pisałem, że w przypadku objawów typowych, należy jak najszybciej wdrożyć leczenie. Wystarczyło wczytać się w moje artykuły. Ta choroba nie czeka a testy można wykonać później. Jeśli w rodzinie mąż ma wynik dodatni, a żona ma objawy typowe dla choroby COVID-19, to w takim razie powinniśmy się spodziewać rzeżączki, a może świnki? Albo gdy ktoś z domowników jest na kwarantannie, a test wyjdzie ujemny i ma typowe objawy COVID-19 – to nie powinniśmy go leczyć? – ripostuje dziennikarza TOK FM lek. Włodzimierz Bodnar.
Jak wskazuje w oświadczeniu lek. Bodnar, każdy test ma rozbieżność i określoną dokładność. Lekarz dodał, że w zależności od etapu choroby i sposobu pobrania próbki, testy RT-PCR wykazują nawet 20% fałszywie ujemnych lub dodatnich.
Pulmonolog przypomniał również, że jego zdaniem amantadyna jest najbardziej skuteczna we wczesnej fazie COVID-19, a później może być jednym z elementów wspomagających leczenie.
– Wielokrotnie powtarzałem, że amantadyna nie jest lekiem na wszystko, w tym na powikłania na COVID-19. Na pierwszym etapie jest w zupełności wystarczająca, ale w kolejnych jest jednym z elementów. Stosuję wówczas szereg leków. Można też sprawdzić te recepty. Nie interesowała Pana w naszej rozmowie, że jest nowa mutacja, która jest znacznie bardziej zjadliwa i wpływa na skuteczność leczenia. I obecnie 30% przypadków, w zaawansowanej chorobie i okresie powikłań trudniej się leczy w stosunku do tamtego roku. Wydaje się, że na tych pacjentów amantadyna jest mniej skuteczna. Ale przy zastosowaniu wielu dodatkowych leków, ci pacjenci finalnie przeżywają – twierdzi lek. Włodzimierz Bodnar.
– Jako pierwszy w Polsce ciągle apelowałem o to, by nie brać leku samodzielnie. Pisałem wiele apeli o to, by pacjenci byli badani przez lekarzy. Bo COVID-19 to podstępna i niebezpieczna choroba i, że warto wykonać badania kliniczne – dodał.
Lekarz z Przemyśla odpowiedział także na zarzuty dotyczące 17 zgonów po stosowaniu leczenia amantadyną.
– Nigdy nie powiedziałem, że nikt nigdy nie umarł w mojej praktyce lekarskiej. Zawsze powtarzam, że nikt w mojej praktyce nie umarł przez amantadynę. Jednocześnie zaprezentowanie 17 zgonów i sugerowanie związku między realizacją recepty a zgonem jest kłamliwe i szkodliwe. Nie ma nawet żadnej dokumentacji medycznej to sugerującej. Nie tylko w mojej praktyce, ale w całej historii obecności leku na rynku, od ponad 50 lat. Jednocześnie czasami ciężko jest wyleczyć pacjenta, który ma 50% zmian osłuchowych, co odpowiada w RTG 70-90% zmian sródmiąższowych. Zgadzam się, było kilka zgonów, gdzie pacjent nie wyrażał woli na leczenie szpitalne, zmarł po 12 godzinach od wizyty, bo nie udało się go uratować. Jeśli kogoś zawiodłem, to przepraszam – nie jestem cudotwórcą – wyjaśnił pulmonolog.
Źródło: TOK FM, Przychodnia Lekarska Optima w Przemyślu