Lato 2021. To będzie hit, czy katastrofa?
BIESZCZADY / PODKARPACIE. Jaki będzie tegoroczny sezon letni? To pytanie zadają sobie właściciele biur podróży, pensjonatów i hoteli. Bazując na zeszłorocznym doświadczeniu, można mieć nadzieje, że nie będzie najgorzej, a może nawet całkiem dobrze. Na razie w góry przyjechali turyści, którzy realizują bon turystyczny. Sporo jest też wycieczek zorganizowanych, co pokazuje, że już nie boimy się wsiadać do autokarów z innymi osobami.
Dorota Mękarska
Ludzie chcą wreszcie wyrwać się z domów. Wojaże zagraniczne wiążą się ze szczepionkami, certyfikatami i kwarantannami. Problemy mają więc antyszczepionkowcy i osoby, które w wyniku różnych zdarzeń losowych nie zdążyły się zaszczepić. Dlatego spora grupa turystów wybierze wypoczynek w kraju. Przypuszcza się, że Bieszczady będą cieszyć się w tym sezonie sporą popularnością.
– Jeszcze na Boże Ciało mieliśmy trochę wycieczek, ale potem trzeba było wszystko odwoływać, gdyż nie było frekwencji. Dopiero od tygodnia ruszyło się – mówi Mariusz Janik z Biura Podróży „BIESZCZADER”.
Zaczęło się od uczniów
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu turystycznego w Bieszczadach znowu pojawiły się wycieczki szkolne. W ostatnich latach uczniowie często wyjeżdżali za granicę, zwiedzając zabytki Paryża, Londynu, czy Aten. Teraz to się zmieniło i to nagle.
– To nas bardzo zaskoczyło, bo od etapu stagnacji przeszliśmy od razu na 100 procent wydajności – podkreśla Paweł Wójcik z Biura Podróży „PAWUK”.
Początek sezonu turystycznego głównie wykorzystali klienci indywidualni realizujący bony turystyczne. Ruszyły też wycieczki autokarowe. Widać więc wyraźnie, że strach przez coronawirusem zelżał, choć w tamtym roku dał się bardzo we znaki „BIESZCZADEROWI”. Turyści bali się wsiadać do autobusów, choć bez oporów podróżowali Bieszczadzką Kolejka Leśną i czekali w kolejkach do restauracji. I choć zeszłoroczny sezon turystyczny był dobry, „BIESZCZADER”, który specjalizuje się w wycieczkach jednodniowych i wielodniowych, przeżył ciężkie chwile.
– Na razie jest dobrze, ale wszystko zależy od tego, czy znowu rząd czegoś nie wymyśli – dmucha na zimne Mariusz Janik.
To będzie kalka z zeszłego roku?
Tak jak w zeszłym roku dużą popularnością cieszy się wynajem domków, ale obecnie nie jest to spowodowane obawą przed zakażeniem. Po prostu część gości ceni sobie prywatność i odosobnienie od innych.
Ruch w interesie turystycznym jest spory, bo biura podróży i gestorzy bazy turystycznej otrzymują wiele telefonów, ale tak naprawdę odpowiedzi na pytanie odnośnie bieżącego sezonu będzie można udzielić dopiero po 15 lipca, kiedy już będzie wiadomo, jak kształtują się rezerwacje do 15 sierpnia.
– Spodziewamy się, że tegoroczny sezon będzie kalką z zeszłego roku i wszystko wskazuje, że tak się stanie – uważa Paweł Wójcik.
Mariusz Janik jest pewny, że obecny sezon będzie dobry dla hotelarzy, gdyż wszystkie większe obiekty mają już rezerwacje na wakacje, a nawet na wrzesień. Ciężko jest w tej chwili znaleźć miejsce dla dużej grupy.
– A czy ten sezon będzie dobry dla nas – to czas pokaże – mówi.
Turyści chcą atrakcji
Choć turyści nastawiają się an wypoczynek krajowy, bieszczadzkie biura podróży otrzymują sporo pytań o wycieczki do naszych sąsiadów. Chodzi o krótkie wypady na Ukrainę, Węgry i Słowację. Biuro Podróży „PAWUK” zamierza do Lwowa jeździć regularnie. „BIESZCZADER” też już zrobił rekonesans, by dowiedzieć się, jakie warunki trzeba spełnić, by nie pocałować szlabanu granicznego. Aby pojechać na Ukrainę trzeba oczywiście posiadać paszport, ale oprócz tego wydrukowany certyfikat o pełnych szczepieniach przeciwko COVID-19 w wersji angielskiej lub przetłumaczony na język angielski. Dotyczy to osób od 12 roku życia.
Jeszcze większe problemy są z wyjazdami na Węgry, gdyż polskie zaświadczenie nie jest na Węgrzech uznawane i nawet po dwukrotnym szczepieniu trzeba poddać się kwarantannie.
Oprócz wycieczek za bliską zagranicę, klienci szukają atrakcji, które uprzyjemnią im wypoczynek w naszym regionie. Chcą przeżyć coś ekscytującego, poznawać, zdobywać i dobrze zjeść. Dużym powodzeniem cieszą się spływy pontonowe oferowane przez „PAWUK”, bo oprócz kontaktu z rzeką i naturą, klienci czują klimat drogi. Biuro notując wzrastający ruch, dwukrotnie zwiększyło swoją bazę i wyszykowało nową przystań.
„BIESZCZADER” proponuje natomiast m.in. wycieczki śladami filmu „Wataha”, czy traperska przygodę, czyli wycieczkę dyliżansem doliną Osławy.
Drogi i pogoda języczkiem u wagi
Właściciele biur podróży i gestorzy mają nadzieje, że w przeciwieństwie do zeszłego roku, turyści dopiszą jeszcze we wrześniu. Są sygnały, że tak może się stać. Wszystko jednak zależy od pogody. W tamtym roku ruch turystyczny skończył się jak ręką odciął, gdy popsuła się pogoda.
Muszą też poprawić się warunki na drogach, bo wielu turystów odstręczają od naszego regionu korki. Niestety inwestor, czyli władze wojewódzkie, zapomniał, że sezon turystyczny to nie najlepszy okres na prowadzenie tak szeroko zakrojonych prac. Tym bardziej jest to ważne, że choć zeszłoroczny sezon turystyczny był dobry, to wiele firm wykrwawiło się ze względu na swoją specyfikę. Trzeba jednak zjeść tę żabę, licząc na to, że turyści, którzy w tym roku spędzą sporo czasu w korkach, nie nastawią się negatywnie do naszego regionu.
Tagi: Bieszczady, biua podróży, bony turystyczne, Drogi i pogoda języczkiem u wagi, epidemia, góry, hotele, Jaki będzie tegoroczny sezon letni?, Jezioro Solińskie, klienci, klienci indywidualni, koronawirus, lato, Lato 2021, NASZ TEMAT, obostrzenia, pandem