REKLAMA

Nie taka powiatowa kolej straszna jak ją malowano. Trwa ożywianie linii 107

SANOK, ZAGÓRZ / PODKARPACIE. Tak jak w poprzednim roku, w czasie wakacji będziemy mogli jeździć codziennym pociągiem z Sanoka do Łupkowa. Czy ten podwójny, szczęśliwy traf oznacza, że linię 107 naprawdę czeka lepsza przyszłość, a plany jej rewitalizacji to nie tylko czcze zapowiedzi?

Dorota Mękarska

Na linii 107 drgnęło już w zeszłym roku, kiedy to w okresie wakacyjnym zaczęły kursować pociągi na trasie Sanok-Łupków. Linię obsługiwała spółka SKPL. Ruch odbywał się od poniedziałku do czwartku.

Stanisław Chęć. Foto: archiwum prywatne

Nie było źle. Sprzedaliśmy przez dwa miesiące 4 tysiące biletów. Ruch urwał się jak ręką odjął we wrześniu, kiedy to pasażerów można było policzyć na palcach – informuje Stanisław Chęć, starosta sanocki.

Pozytywne doświadczenia spowodowały, że od listopada ur. począwszy, zabiegano, by połączenie funkcjonowało i w tym roku, ale wyłącznie przez okres wakacyjny.

Projekt umowy z SKPL jest już gotowy

W 2020 roku były to przewozy promocyjne – przypomina starosta Chęć. – Natomiast w tym roku mają to być regularne przewozy pasażerskie. Wszystko jest na dobrej drodze. Projekt umowy z SKPL jest gotowy.

Z poziomu eksperymentu przechodzimy do codziennej kolejowej praktyki – zaznacza Jerzy Zuba, radny powiatowy i prezes Stowarzyszenia DolinaKolejowa.pl

Wzorem z ubiegłego roku pociągi będą jeździły od poniedziałku do czwartku. Pierwszy wystartuje 5 lipca, końcowy w ostatni czwartek sierpnia. Starosta wystąpił o współfinansowanie przewozów przez gminę Zagórz, Komańcza i Urząd Marszałkowski w Rzeszowie. Koszt przewozów powinien zamknąć się kwotą 100 tys. zł, czyli podobnie jak w zeszłym roku.

Są plany, ale nie ma zabezpieczonych pieniędzy

Sprawa nie rozbija się jednak tylko o przewozy wakacyjne, ale być może są one pierwszym krokiem do przywrócenia trasie dawnego znaczenia. Do tego potrzebny jest jednak remont linii.

Jeśli jeździ pociąg, a torowisko jest utrzymywane, to łatwiej będzie podjąć decyzję na górze – zauważa Stanisław Chęć.

Starosta pije do projektu rewitalizacji linii 107, bo już dwa lata temu Polskie Linie Kolejowe zleciły wykonanie prac projektowych dla tej trasy. Dokumentacja ma być gotowa do 2022 roku. Jak informuje portal kolejowy.pl, rewitalizacja ma objąć m.in. wymianę torów, rozjazdów i urządzeń sterowania ruchem. Pociągi pasażerskie mają jeździć z prędkością 80 km/godz., a towarowe 50 km/godz. Zmodernizowanych ma być pięć stacji (w tym Zagórz, Komańcza, Łupków) i dziewięć przystanków (m.in. Tarnawa Dolna, Wysoczany, Łupków). Rewitalizacja obejmie również 128 obiektów inżynieryjnych. Do przebudowy przygotowanych będzie m.in. 26 mostów, 13 wiaduktów oraz tunel kolejowy. Unowocześnionych zostanie 40 przejazdów kolejowo-drogowych. Sama rewitalizacja ma być zakończona w 2027 r. Wiemy zatem z grubsza jak ma wyglądać rewitalizacja, natomiast nie wiemy, z jakich pieniędzy będzie finansowana.

Ruch na linii 107 jest inwestycją w przyszłość

Dla Jerzego Zuby ruch pociągów na linii 107 i projekt rewitalizacji to klasyczne sprzężenie zwrotne. Sensowność tej inwestycji musi być podbudowana wskazaniami dotyczącymi ruchu kolejowego na trasie. Jerzy Zuba. Foto: archiwum Esanok.pl

Podejmując rozmaite próby jej ożywiania zwiększamy szanse na realizację tych robót. Ruch na tej linii jest inwestycją w przyszłość – uważa radny powiatowy, ubolewając, że nie kursują nią pociągi regionalne, choć stan trasy na to pozwala.

Myślimy poważnie o ożywieniu tej linii i zabiegamy w tej sprawie gdzie możemy – podkreśla starosta Chęć, który na początku podchodził do tego tematu jak do jeża, ale jak sam podkreśla, gdy go rozpoznał, stał się zwolennikiem ożywienia kolei. – Zgadzam się ze starostą bieszczadzkim, że nie będzie rozwoju naszego regionu bez kolei, dlatego rewitalizacja linii 107 to tylko połowa sukcesu Węzeł zagórski może połączyć dwie granice, ukraińską i słowacką – dodaje.

Starosta: lepiej jeść małą łyżeczką

Na początku powoływania do życia kolei samorządowej, starosta, miał wątpliwości, czy urząd podźwignie to zadanie, gdyż nie leży ono w kompetencjach powiatu. Były np. obawy, że trzeba będzie zatrudnić dodatkowych pracowników. Okazało się jednak, że urzędnicy powiatowi poradzili sobie z tym zadaniem, a diabeł nie okazał się taki straszny jak go malowano.

To jest ogrom pracy, ale dajemy radę własnymi siłami, gdyż działamy tak samo jak w sprawie przewozów autobusowych. Poszło to z marszu i nie trzeba było się uczyć nowych rzeczy – wyjaśnia starosta.

Jeśli to wszystko się uda, to następnym krokiem powinno być stworzenie codziennych przewozów regionalnych, finansowanych w głównej mierze przez urząd marszałkowski, przy finansowym udziale samorządu powiatowego, na miarę jego ograniczonych możliwości finansowych – uważa Jerzy Zuba.

Za rok przewozy wakacyjne będą kontynuowane, ale czy coś więcej – to się okaże – starosta Chęć jest ostrożny w planowaniu. – Jestem zdania, że lepiej jeść małą łyżeczką, a nie planować od razu za dużo.


zdjęcie poglądowe

01-06-2021