ZAGÓRZ / PODKARPACIE. O szansach rozwoju dla bieszczadzkiej kolei i dróg rozmawiano podczas historycznego, wyjazdowego posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury i Budownictwa zorganizowanego w Zagórzu. Parlamentarzyści przyjrzeli się kondycji lokalnych szlaków komunikacyjnych oraz zapoznali się z warunkami panującymi na węzłach łączących Podkarpacie z Ukrainą i Słowacją.
Pierwszego dnia parlamentarzyści, samorządowcy i lokalni działacze pojechali na przejście graniczne w Krościenku. Obejrzeli trasę, przystanek kolejowy. Spotkali się także z przedstawicielami władz samorządów lokalnych Ukrainy. Swoje przemówienia wygłosili przedstawiciele Polskich Kolei Państwowych, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, przedstawiciele lokalnych samorządów przygranicznych z Podkarpacia oraz z Ukrainy.
Ocena stanu infrastruktury kolejowej w Bieszczadach wydaje się być jednoznaczna.
– Zarośnięte tory kolejowe w Krościenku to pewna utracona szansa, którą należałoby przywrócić – mówi poseł Bogdan Rzońca, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. – Jeśli pojawiłyby się masy towarowe przewożone tędy w stronę Ukrainy czy Łupkowa, to byłoby więcej miejsc pracy chociażby dla kolejarzy. Przecież Zagórz stał kiedyś na kolejnictwie, a od kilkunastu lat obserwujemy tylko wyłączanie linii kolejowych i rdzewienie torów. Nie możemy dopuścić do tego, aby rozebrano je całkowicie – podkreśla.
Wieczorem komisja infrastruktury obradowała w Zagórzu. Przede wszystkim posiedzenie było okazją dla samorządowców i lokalnych działaczy, którzy sygnalizowali problemy, jakie dotykają infrastruktury Bieszczadów.
– Naszym wielkim kapitałem są mieszkańcy, którzy potrafią dobrze pracować i rozwiązywać problemy, marka Bieszczadów oraz szlaki komunikacyjne, w tym historyczny szlak na wschód Europy w kierunku Ukrainy, jak również na południe przez Słowację. Mankamentem tego wszystkiego jest słaba jakość, zarówno infrastruktury kolejowej jak i drogowej – zaznacza Ernest Nowak, burmistrz Zagórza.
Podczas spotkania poruszono także kwestie gospodarcze Bieszczadów, które głównie skupiają się wokół gospodarki drzewnej, trudności z wywozem materiałów z lasów oraz związanego z nimi niszczenia infrastruktury drogowej.
– Z wypracowanych środków, zgodnie z aktualnie obowiązującym zarządzeniem i zmianami pewnych przepisów, możemy także przeznaczyć ich część na inwestycje wspólne pomiędzy samorządami, a jednostkami Lasów Państwowych. To wymiany desek w mostach, przebudowy oraz lokalne przedsięwzięcia w postaci wyrównania nawierzchni czy wykopania rowów – mówi Grażyna Zagrobelna, dyrektor RDLP w Krośnie.
Natomiast to ciągle zbyt mało. Marek Andruch, starosta bieszczadzki wskazywał, że powiaty bieszczadzki czy leski nie mają w zasadzie możliwości korzystania ze środków unijnych na remonty dróg powiatowych czy też gminnych. – Jeśli chodzi o RPO to taką barierą jest zapis, że dofinansowanie mogą uzyskać tylko te drogi, które dochodzą bezpośrednio do sieci dróg TEN-T. Po prostu nie mamy takich dróg. Dlatego praktycznie w żaden sposób nie możemy aplikować do tych programów – wyjaśnia.
Podniesiono także kwestie tego, że bieszczadzkie mosty, przez które obecnie przejeżdżają samochody ciężarowe z drewnem, są zniszczone i mają zbyt mały tonaż, co w efekcie nie pozwala na całkowite i efektywne transportowanie tego materiału z Bieszczadów.
Potrzeba uruchomienia nie tylko pasażerskich, ale także towarowych linii kolejowych wydaje się być pilną sprawą dla całej gospodarki drzewnej naszego regionu.
– Wydajemy olbrzymie środki na remonty dróg powiatowych, nimi przejeżdżają transporty towarowe, a kolej jest zamknięta. Wiele samochodów ciężarowych na drogach to w efekcie zniszczona nawierzchnia. To co było remontowane kilka lat temu, ponownie wymaga poprawek i modernizacji – wskazuje Wacław Krawczyk, wicestarosta sanocki.
– Nie wiązałem stanu technicznego mostów w Bieszczadach z normalnym życiem gospodarczym tutaj. Dopiero dzisiaj uświadomiono mi, że albo dobry stan techniczny, albo praktycznie gospodarka leśna zamiera. Problemem Bieszczadów jest także powrót pasażerów na linie kolejowe, a bez powrotu pociągów, które będą ich woziły, tego powrotu nie będzie – podkreśla Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa. – Jeżeli Państwo Polskie patrzyło bez reakcji na to jak pasażerowie odchodzą z kolei, bo stan polskiej kolei i infrastruktury kolejowej było coraz gorszy, bo nie opłacało się realizować połączeń kolejowych, to dzisiaj Państwo Polskie musi zrobić wszystko, abyśmy przywrócili stan kolei do średniej europejskiej – kwituje.
– Cieszmy się z tego, że jest zainteresowanie rządu naszymi stronami. Nie było to w ostatnich czasach częste. A tu niedawno mieliśmy panią premier i dobre wiadomości w sprawie Autosanu, dzisiaj mamy sejmowa komisje infrastruktury wraz z ministrem Adamczykiem. To wielka sprawa dla naszego regionu – podsumowuje Piotr Uruski, poseł Ziemi Sanockiej.